
Dom może dostarczać wartość finansową w sposób zupełnie nieoczywisty. Wbrew pozorom, nie trzeba od razu budować futurystycznego bunkra z magazynem wodoru w piwnicy. Czasem wystarczy dobry indywidualny projekt domu, trochę nowoczesnych technologii i kilka świadomych decyzji.
Przeczytaj również: Dom parterowy vs. piętrowy – który projekt sprawdzi się lepiej?
Dom, który zarabia. Gdzie ukryty jest zysk?
1. Produkcja własnej energii
Na dachu lśnią panele fotowoltaiczne – to obrazek, który dziś nikogo już nie dziwi. Ale nie wystarczy tylko „mieć panele”. Chodzi o to, by system był optymalnie zaprojektowany – z odpowiednim kątem nachylenia, z uwzględnieniem zużycia prądu w ciągu dnia, a najlepiej z magazynem energii. Dzięki temu dom nadwyżki może oddawać do sieci lub magazynować.
2. Energooszczędność jako forma oszczędzania
Oszczędzanie to też forma zarabiania. Nie tyle zyskujemy więcej, co tracimy mniej. A że rachunki za energię potrafią dziś mocno zaskoczyć, dom o niskim zapotrzebowaniu energetycznym z miejsca staje się aktywem. Szczelne okna, dobra izolacja, odpowiednia orientacja budynku – te rzeczy są dziś na wagę złota. Zwłaszcza jeśli projekt domu powstaje od zera, z myślą o zrównoważonej architekturze, a nie z katalogu marzeń z lat 90.
Estetyka nie musi cierpieć
Tu wchodzimy w temat, który często jest pomijany. Klienci pytają:
– Czy taki energooszczędny dom musi wyglądać… jak pudełko?
Zdecydowanie nie. Można stworzyć nowoczesny projekt z duszą, np. dom w stylu nowoczesnej stodoły, który wykorzystuje potencjał energetyczny. Świetnie współgra z naturalnymi materiałami i otwartymi przestrzeniami. A jeśli do tego dopasujemy meble na wymiar – szafy narożne, biurka, regały na książki, które porządkują wnętrze, ograniczają straty ciepła i zapewniają komfort użytkowania – zyskujemy wartość, która zostaje z nami na lata.
Dobrze zaprojektowana zabudowa meblowa to inwestycja, bo ergonomiczne wnętrza podnoszą wartość nieruchomości. A to już kolejny sposób, w jaki dom może „zarabiać”.
A teraz historia z życia
Pewna para budowała dom na przedmieściach. Oboje po trzydziestce, z dwójką dzieci. Ich celem było stworzenie komfortowego gniazda i zabezpieczenie przyszłości. Od samego początku zakładali, że ma być on energooszczędny, funkcjonalny i gotowy na kolejne pokolenia.
Postawili na nowoczesny projekt z wentylacją mechaniczną, pompą ciepła i rekuperacją. Wnętrza urządzili minimalistycznie, ale ciepło – z meblami wykonanymi na zamówienie, z naturalnego drewna. W realizacji pomogła sprawdzona ekipa budowlana. Efekt? Rachunki za energię niższe o 80% niż u ich znajomych w podobnym metrażu, a do tego dom, który zyskał ponad przeciętną wartość na rynku nieruchomości.
Energia, której nie widać
Czasem zapominamy, że prawdziwa energia domu nie zawsze płynie z gniazdka. Płynie z przemyślanych decyzji, z ludzi, którzy wiedzą, co robią, i z rozwiązań, które działają w tle. Taki dom nie musi mieć neonowego napisu „eko” na elewacji. Wystarczy, że jego właściciel co miesiąc z uśmiechem spogląda na rachunki, które są coraz niższe. I wtedy naprawdę można powiedzieć, że dom zaczął zarabiać.